sobota, 23 kwietnia 2016

Moja droga

Los mnie zaskoczył
i ucztę zgotował
Szczęścia pełen kielich
w me ręce darował
Wypiłem z tej czary
która życiem się zowie
Ktoś spośród gapiów
mruknął "Na zdrowie.. "
Anielska słodycz
spowiła wnętrzności
Pijany w euforii
ruszyłem w ciemności
Bez strachu do przodu
ku przeznaczeniu
Stąpałem raźno
nie kryjąc się w cieniu
Z uśmiechem na twarzy
z sercem na dłoni
Czułem że świat
przede mną się kłoni
Że nic już nie straszne
że wszystko się uda
Wróciła wiara
w ludzi i cuda
Na starym drzewie
wyryłem marzenia
Będąc gotowy
do ich spełnienia
Obrałem swą drogę
zaczynam ucztować
Przeżywać życie
nie przed nim się chować...

1 komentarz:

  1. Wiersz idealny. Fajnie napisany i nie smutny. Ps. Chyba wiem co było w tym kielichu ;-)

    OdpowiedzUsuń