sobota, 30 stycznia 2016

Weekendowa pobudka

Przebudziłem się o świcie
Słysząc psa okropne wycie
Tuż za ścianą lamentował
Jakby kość mu diabeł schował
Chociaż to stworzenie boże
Niech swą mordę schowa w norze
Zamiast budzić mnie od rana
Bo noc była nie przespana
Sąsiad szybko coś z nim zrobił
Jemu mordę tez bym obił
Gdy się weekend rozpoczyna
Ten swe kłótnie wiecznie wszczyna
Na świat cały się wydziera
Taka wredna jest cholera
Do północy hałasuje
Przy tym ciągle imprezuje
Po tygodniu harowania
Porannego wciąż wstawania
Chciało by się odpoczywać
Nie o świcie znowu zrywać
Juz nie zasnę nie ma mowy
Bo do kłótni żem gotowy
Nerw ciśnienie mi podnosi
Tak wkurwiony że mnie nosi
Z łoża prędko więc powstaje
I pod prysznic nura daje
Może to mnie uspokoi
I zszargany nerw ukoi
Szybko w wodzie się zanurzam
Lecz od razu znów się wkurzam
Wyskakuje jak rażony
Bo na ciele poparzony
Wrzątkiem cały się oblałem
Z bólu mało  nie zesrałem
Wymachuje wiec łapami
W koło rzucam przekleństwami
Skóra cała się czerwieni
Nawet ptak się dziwnie mieni
Wrzatek widać nie pomaga
Bo skurczyła ma się szpada
Choć przed chwilą się prostował
Teraz w udach gdzieś się schował
Tylko tego jeszcze trzeba
By się jemu stała bieda
Zimną wodę ustawiłem
W niej swe ciało całe skryłem
Bliski płaczu pomyślałem
Gdy zmarźnięty tak tam stałem:
Najpierw ukrop teraz lód
JAK PRZEŻYJĘ BĘDZIE CUD!!!!

Tak swój WEEKEND przywitałem
Chociaż wcale tak nie chcialem
Życzę wszystkim moi mili
Byście miło swój spedzili :-).

1 komentarz: