Siedział po cichu
W zaroślach schowany
Wypatrzył ofiarę
Był zdecydowany
Dziś ją zdobędzie
Dziś jest ten dzień
Widmo porażki
Odsunął w cień
Podziwiał jej kształty
I smukłe ciało
Gdy błyszcząc w słońcu
Się poruszało
Wciąż za nią wodził
Kamiennym wzrokiem
W duszy ją wzywał
Słów ostrych potokiem
"Jeszcze troszeczkę... "
Szeptał do siebie
Czuł się jak sokół
Na błękitnym niebie
Widział jej ruchy
Czuł co zamierza
Wiedział że prosto
W pułapkę zmierza
Chwycił rękojeść
Poderwał kij...
...i ostry haczyk
w pysk płotki wbił!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz