sobota, 15 października 2016

Broda

BRODA

Przez lata całe byłaś mi obca
Ty oddzielałaś mężczyznę od chłopca
Twe rzadkie odrosty nie zachwycały
Więc je goliłem gdy się pojawiały

Mijały wiosny i zimy srogie
Twe owłosienie wciąż było ubogie
Wcierałem kremy i różne pasty
By wreszcie zarost móc nosić własny

Na nic się zdały wszelkie zabiegi
Przeróżne leki i cwane wybiegi
Tyś była nadal bardziej jak szczotka
Co drugi włos wystąp jak u podlotka

Wiek chrystusowy dawno przeżyty
Ogrom doświadczeń również zdobyty
Uparcie znowu próbę  ponawiam
Honor raz jeszcze na szwank wystawiam

Przez siedem dni jak świata tworzenie
Broda zapuszcza swoje korzenie
Cierpliwie czekam nie zerkam w lustro
Z nadzieją wielką że będę jak bóstwo

Pod ręką czuję bujną czuprynę
Od razu weselszą przywdziewam minę
A po tygodniu przed lustrem staje
Otwieram oczy.....  i się nie poznaję

Broda i owszem jest całkiem spora
Lecz ja przypominam bardziej potwora
Kolorów kilka na niej się mieni
A tuż powyżej coś się czerwieni

Na włosach rudy czarny i siwy
Jak to możliwe co to za dziwy?
Wąsy gdy rosły tak łaskotały
Że nos od kichania czerwony cały

Wściekły za brzytwę w ten czas chwyciłem
Natychmiast paskudztwo z twarzy zgoliłem
Wole na twarzy mieć niemowlaka pupę
Niżeli w lusterku oglądać wilkołaka d...

Tomasz Lopatecki
Foto net.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz