sobota, 15 października 2016

Gosia w lesie

Dnia pewnego gdzieś we Wrzeszczu
Tańcowała Gocha w deszczu
Z nieba leje ona skacze
Ruchy tylko trochę kacze
Ludzie patrzą co się dzieje
Niby tańczy lecz nie śmieje
Nagle padła wprost w kałuże
Tylko nogi widać w górze
Cała w błocie utaplana
W końcu wstała na kolana
Drze się ile sił ma w głosie
Niczym zarzynane prosie...

"Ludzie ludzie nie podchodźcie
Bo skąpana jestem w occie
Siadłam sobie na korzeniu
Tu przy drodze w sosny cieniu
Nagle mrówki mnie oblazły
Pod spódnicę czorty wlazły
Pokąsały całe ciało
Jakby tego było mało
Przewróciły mnie w pokrzywy
Małe czarne wstrętne dziwy!!!"

Wykrzyczala swoje racje
Czując że zgubiła gracje
Z którą cały dzień chodziła
Wszak dziś w kiecce przecież była
Od tej pory będąc w lesie
Gocha zawsze głośno drze się
Tak odstrasza wszystkie zwierza
Gdy po grzyby chyżo zmierza...

Tomasz Lopatecki
Foto net.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz