Wbrew sobie
Poraniony złości szpadą
Wściekły brodzę po ulicy
Znów splamiłem ręce zwadą
Teraz rozum z bólu krzyczy
Przysiegałem tyle razy
Przed ołtarzem mego Ego
"To się nigdy już nie zdarzy"
Coś mnie pchneło znów do tego
Dając upust bezsilności
Plułem słowem niczym jadem
Niszcząc dowód mej miłości
Poziom swój zrównałem z dziadem
W brudnym barze siadłem w rogu
By utopić swe sumienie
Stojąc na pogardy progu
Wleję w siebie zapomnienie
Tomasz Łopatecki
Foto net.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz