środa, 4 listopada 2015

Współczesna dziewczyna

Pewna panna całkiem zgrabna
Nawet miła i powabna
W chłodny wieczór się nudziła
Chociaż pomysłowa była
Kochanemu przysięgała
Ze się będzie ograniczała
W używaniu telefonu
Gdy po pracy jest już w domu
Wszak się wszyscy zamartwiali
O jej zdrowie bardzo bali
Gdyż od rana aż do nocy
Przy ekranie męczy oczy
Cały świat w komórce miała
I z nią się nie rozstawała
Nadszedł jednak czas na zmiany
By nie martwił się kochany
Gdy się w domu rozgościła
Wnet telefon wyłączyła ...

Nie wiedziała co ma zrobić
Żeby z nudy się wydobyć
Różnych zajęć się imała  
Nawet książkę czytać chciała
Lecz ten pomysł zarzuciła
Bo się trochę wystraszyła
Gdy się bliżej jej przyjrzała
I obrazków nie ujrzała
Trudno bowiem jest się skupić
Gdy nic nie chce cię ogłupić
Gdy reklamy nie migają
A literki twardo trwają
Telewizor wiec włączyła
Program z modą wyczaiła
Temat bliski jej i znany
Codzień w necie oglądany
Lecz już kilka chwil starczyło
By się dziewczę zezłościło
Gdy do szafy się udała
Gdzie swych ubrań skarbiec miała
Jak w programie zalecano
Przygotować strój na rano
Program na nią nie zaczekał
Prowadzący też nie zwlekał
Gdy się ona odwróciła
Cześć programu już ubyła
Odruchowo cofnąć chciała
Lecz tv tak nie działa
Z pasją pilot gdzieś rzuciła
I na pięcie odwróciła
W kuchni znajdzie spokój duszy
Słodki deser nerw zagłuszy
Z entuzjazmem garnki chwyta
Już się budzi pasja skryta
Deser będzie jak marzenie...
Znów skoczyło jej ciśnienie
Jak się szybko okazało
Zapał to jest wciąż za mało
Przepis był by jak zbawienie
W telefonie oka mgnienie
A bez niego ciężka sprawa
Wiec zaczyna się zabawa
Wszystko z półek wyciągnęła
I do pracy hardo wzięła
W misce dużej to co miała
Bardzo ładnie wymieszała
Ustawiła w piekarniku
Dziś mężowi zada szyku
Trochę się tym umęczyła
Lecz szczęśliwa bardzo była
Czas się bardzo jednak wlecze
A jej ciasto wolno piecze
Za krzyżówki wiec się wzięła
Na początku już utknęła
Trudne hasło się trafiło
I ją z tropu szybko zbiło
Gdy telefon nie pomaga
Wściekłość prędko się w niej wzmaga
Szaradami w kąt cisnęła
I magazyn drugi wzięła
Kilka minut uleciało
I to samo znów się stało
Już się prawie gotowała
Gdy wtem odgłos usłyszała
Jak jej luby drzwi otwiera
Do mieszkania cicho wdziera
W progu stanął osłupiały
Wybałuszył swoje gały...

Książki z półki pościągane
W kącie leżą gdzieś upchane
Na podłodze obok ściany
Spoczął pilot roztrzaskany
Magazyny się walają
Cały dywan przykrywają
Z szafy wszystko się wywala
Jakby przeszła wielka fala
Z kuchni jak z piekielnej dziury
Pod sufitem szaro bury
Dym się gęsty wydobywa
I powoli pokój skrywa
Na kanapie żona leży
I w uśmiechu doń się szczerzy
Nie rozumie co się stało
Co w tym domu rozegrało
Żona jednak wciąż jest żywa
Niespodziankę w kuchni skrywa
Prędko go przy stole sadza
W język jego wraca władza
W końcu pyta co się dzieje
Chociaż w duchu już się śmieje
Już słów kilka mu starczyło
Prawdę wielką objawiło
Że telefon to nie wygoda
Ani nawet jakaś moda
To narzędzie do przetrwania
Codziennego bytowania
Żeby wszystko się kręciło
Żeby w życiu dobrze było
Niechaj smartphone wiedzą wspiera
Nudę z życia jej zabiera
Tak bezpieczniej dla każdego
Wiec pamiętaj mój kolego
Że niektóre wynalazki
Są niezbędne dla Twej laski. . ;-)

6 komentarzy:

  1. Wierszyk jak z elementarza :-). Jestem ciekawa o kim pisałeś?

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ;) poprawia humor ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo ten to cała Ja😉. Pozdrawiam autora tekstu.☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poniekąd to była fikcja ale tym bardziej cieszy mnie to, że można się z tym utożsamiać :-), chociaż szczerze wierzę iż nie jest tak źle; -). Dziękuję i również pozdrawiam.

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń