Krzyczała "Bierz mnie"
Zrywając swe szaty
Nie patrząc pod nogi
Deptała kwiaty
Darował jej róże
Płonące czerwienią
Zgniecione pąki
U stóp jej się mienią
Lubieżnym spojrzeniem
Znać mu dawała
Czego naprawdę
Od niego chciała
W jedwabiu skryła
Zmysłowe wdzięki
Kiwając palcem
W rytmie piosenki
Przymkneła oczy
By go ośmielić
By w rolę macho
Mógł teraz się wcielić
Drżąc z podniecenia
W bezruchu trwała
Na jego "krok" (pierwszy)
Cierpliwie czekała
Poczuła nagle
Jak chwyta jej dłonie
Wiedziała że w środku
Już cała płonie
On je przywiązał
Do ramy łóżka
Twarz zaś przykryła
Puszysta poduszka
Czekała co dalej
Ściskając nogi
Czy piórkiem popieści?
Czy klaps będzie srogi?
I tak leżała
I nic się nie działo
A pierze z poduszki
W nos łaskotało
Nagle zza ściany
Wrzaski i brawa
Trwa tam w najlepsze
Dobra zabawa
Słuch wytęrzyła
Głos do niej dociera
A niech go trafi
Jasna cholera
Na mecz się wymknął
A ją zostawił
Dlatego dzisiaj
Z kwiatami się zjawił...
poniedziałek, 27 czerwca 2016
NAMIĘTNA ROZGRYWKA
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz