Widziałem Cię kiedyś
W dzień na ulicy
Szłaś zamyślona
W krótkiej spódnicy
Chciałem zawołać
Byś zaczekała
Lecz ma odwaga
Gdzieś uleciała
Stanąłem speszony
Śledząc Twe kroki
Ludzie w około
Zrywali boki
Gdy moje ręce
Powietrze chwytały
A nogi w miejscu
Trwały jak skały
Po chwili straciłem
Z oczu Twe ciało
W pamięci wspomnienie
Jak żywe zostało
Od tamtej pory
Mnie prześladuje
Co wieczór siadam
I Cię maluję
Co raz odważniej
Się z Tobą poznaje
Co rusz to nowy
Szczegół dodaje
Co raz to śmielej
Na Ciebie spoglądam
I coraz wyżej
Spódniczkę podciagam...
piątek, 10 czerwca 2016
NIEZNAJOMA
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz