piątek, 30 grudnia 2016

Z NOWYM ROKIEM

Rok upłynął w dzikim pędzie
Znów obietnic nam przybędzie
Znów powiemy " Ja w tym roku..."
Chcąc zagłuszyć swój niepokój

Napędzane nowym rokiem
Zmiany przyjadą szybkim krokiem
Pełni werwy i zapału
Wypełnimy je pomału

Jedno dręczy mnie pytanie
Co się w innym razie stanie
Gdy sie spełnić ich nie daje
Co się z nimi wtedy staje

Zapominasz składasz nowe
Czy zadręczasz swoją głowę
I próbujesz jeszcze raz
Skoro znów okazję masz

Jakie cele dziś wybierasz
Jakie plany w życie wcielasz
Co osiągniesz w nowym roku
Co zostawisz z tyłu w mroku
 
Motywacje zyskać możesz
Gdy przy innych je wypowiesz
Więc zapraszam do zabawy
Proszę usiądź z kubkiem kawy

Pomyśl chwilę spisz swe chęci
Niechaj wyjdą z twej pamięci
Potem wpleć je wszystie w rymy
A za rok je znów przejrzymy

Tomasz Łopatecki
Foto net.

WIGILIA PO MĘSKU

By wyprawić żonie święta
Musiał zgładzić dwa bydlęta
Jakby tego było mało
Karpia złapać się udało
Oprócz tego kilka leszczy
Jednak baba ciągle wrzeszczy

"To za mało za ubogo
W święta przecież ma być błogo
Jak tradycja nakazuje
Dań dwanaście się gotuje
Oprócz tego są dodatki
Smakołyki i sałatki"

Chłop się dwoi nawet troi
Gniewu żony bardzo boi
Przygotował potraw mnóstwo
Fryzjer zrobił z żony bóstwo
Gdy na czarnym nieboskłonie
Pierwsza gwiazda blado płonie

Do kolacji lubą prosi
Lecz ta śmiechem się zanosi
Zszokowana tym co widzi
Do pokoju wejść się wstydzi
Stół a jakże się ugina
Lecz nie jadła to jest wina

Karp na tacy łypie okiem
Leszczyk pływa w misce z sokiem
W barszczu widać świńskie uszy
A nad dzbankiem jabłko suszy
W gofrach widać ślad kapusty
Obok leży boczek tłusty

Śledź cebulą zasypany
Z głowy nawet nie obrany
A na środku przyzdobiona
Leży pieczeń przypalona
Widok iście jest komiczny
Choć miejscami dramatyczny

Mąż zdziwiony się rozgląda
Gdy wyjaśnień żona żąda
Wszakże potraw jest dwanaście
Karp się dusi teraz właśnie
Barszcz z uszami też gotowy
Stół przybrany kolorowy

Wszystko tak jak mu kazała
Więc dlaczego tak zdębiała???

Tomasz Łopatecki
Foto net.

W OGNIU UCZUĆ

Płonę
trawiony uczuciem tracę rozsądek
Tonę
w przypływie emocji burzę porządek
Stoję
wstrzymuję oddech bojąc się śnić
Spadam
szczęście nie lubi w bezruchu tkwić

Tomasz Łopatecki
Foto net.

W DOBRĄ STRONĘ

Drobnym krokiem w szczęścia stronę
Ruszasz wolno chociaż płoniesz
Wciąż w pamięci trudne chwile
Dzisiaj świadczą o twej sile

Pomny tego co bolało
Co przez lata kształtowało
Iść zaczynasz pragnień szlakiem
Zwąc mężczyzną nie chłopakiem

Widzisz więcej więcej dajesz
Już tak łatwo nie poddajesz
Umiesz płakać gdy żal ściska
I doceniać żar ogniska

Wciąż się boisz mocniej wierzysz
Z innym życiem teraz mierzysz
Nowe szczyty zdobią drogę
Nowe rzeki kryją trwogę

Plecak pełen doświadczenia
Celem twoim są marzenia
Coraz raźniej stawiasz kroki
Pod stopami lśnią obłoki

Tomasz Łopatecki
Foto net.

PODRYWU SZTUKA

Leszek przy Leszku skryty w ogrodzie
Przegląda gazetę o włoskiej modzie
Nie pilnowana żona Barbara
Uwieść Neptuna w parku się stara

Wdzięczy się przed nim niczym dzierlatka
Na ustach błyszczy bordo pomadka 
Z wypiętą piersią bawi włosami
Kusi Neptuna długimi nogami

Lecz ten jak skała opornie stoi
Choć nasza dama dwoi i troji
I niewzruszony  spogląda w górę
Prężąc przed Basią swoją posturę

Kobieca duma cierpi okropnie
"Niech Cię Ty bożku stara gęś  kopnie!"
Krzyknęła głośno wchodząc do wody
Wściekła czepiając się jego brody

Zaczęła kopać posąg z kamienia
Ludzie patrzyli nie kryjąc zdziwienia
Na nic nie bacząc zła niczym osa
Cieła powietrze jak powstańcza kosa

Obrała cel i się przyłożyła
I jednym ruchem go okaleczyła
Męskie atuty jak worek piasku
Na dno opadły ujmując blasku

Tłum przerażony rzuca się na nią
Aby powstrzymać morderczą panią
Patrol policji wręczył jej karę
I dał na przyszłość zakazów parę

Zakaz ma wstępu do parków w mieście
Oraz zapłacić za mandat dwieście
Od teraz Neptun co nie ma ptaka
Ostrzega przed Basią każdego Polaka

Nie bądź oporny na jej zaloty
Bo wpadniesz przez to w mega kłopoty !

Tomasz Łopatecki
Foto net.

MOCNY W GĘBIE

Złotousty Mateusz
Gibki w języku
Przed Małgorzatą
Zadawał szyku

Wirtuoz słów
Tak o nim mawiała
Wdzięcząc się przed nim
Posiąść go chciała

Znał dziewięć języków
I kilka narzeczy
Z pewnością wiedział
Jak wziąć się do rzeczy

Użyła czarów
Uwiodła młodziaka
Po czym wybuchła
Ogromna draka

W łożu nie umiał
Wydusić słowa
Leżał udając
Że jest niemowa...😃

Tomasz Lopatecki
Foto net.

WYŚLIJ MI PROSZĘ

Pokaż mi nóżki maleńka
Ukaż te zgrabne cudeńka
Niechaj rozpalą me zmysły
Sprawią by stresy prysły

Jeśli miłujesz dziś szczerze
W co bardzo bardzo ci wierzę
To wyślij ust swoich zdjęcie
Niechaj utonę w czerwieni odmęcie

Zaś radość sprawisz nad życie
Widok piersi śląc mi ukrycie
Powabnie skusisz kształtami
Omanisz mlecznym wzgórzami

Gdybyś tą miłość udowodnić mi chciała
Gdybyś na zabuj rozkochać mnie miała
Jest jeden sposób by ziścić ten fakt
Wyślij mi proszę...
.
.
.
.
.
.
.
.....swój nagi akt!

Tomasz Łopatecki
Foto net.

RADA SĄSIADA

Matka dziecka nie wyspana
Czepia wszystkich się od rana
Każdy musi znosić krzyki
Złości atak lub paniki

Wrzeszczy kąsa jadem pluje
Nic nikomu nie daruje
Humor podły ma kobita
Z ogniem w oczach wszystkich wita

Dziecko w nocy spać nie dało
O północy bawić chciało
A o czwartej bladym świtem
Obudziło ją skowytem

Było głodne i marudne
Wszak bobasa życie nudne
Wiec go mama rozbawiała
I się przez to nie wypspała

W czym tu nasza leży wina ?
Pyta sąsiad i rodzina
Chcąc ukrócić jej pogróżki
Wdał się z matką w pogaduszki

"W noc poczęcia coś robiła?
Czemuś była taka miła
Zamiast wtedy głaskać chłopa
Trzeba było dać mu kopa
Zamiast jęczeć Uch i Ach
Mogłaś babo wleźć na dach
Umęczyła byś się srogo
Za to spała dzisiaj błogo!!!"

Tomasz Lopatecki
Foto net.

GOCHA

Pędzi Gocha 
Poprzez lasy
Połamała dwa obcasy

Pędzi Gocha
Poprzez wieś
Przed nią zwiewa
biedny Grześ

Jak go złapie będzie bida
Bo napewno żyć mu nida. ..
😂😂😂😂😂

Tomasz Lopatecki
Foto net.

ANDRZEJKI (limeryki)

Na Andrzejki w Białymstoku
Wróżą panny sobie z kroku
Ta co dłuższy stawi
Panną nie zabawi
Wyjdzie za mąż juz w tym roku

Młody kawaler spod Zgierza
Na andrzejki chyżo zmierza
W ręku trzyma świece
Żadna nie uciecze
Dobrze bawić się zamierza

Anna z Iławy wróżyła na męża
Zobaczyła w wosku ogromnego węża
Kto się z nią ożeni
Schowa go w kieszeni
Ta wiadomość bardzo ją odpręża

Tomasz Lopatecki
Foto net.

EGZOTYCZNE WAKACJE

Zamykam oczy i widzę przyszłość
Nie tylko widzę również ją czuję
Skapany w słońcu po pustym mieście
Bez celu w oczach w kółko się snuję

Upał przegonił wszelkich turystów
Miejscowi dawno schowani w cieniu
Gdzieniegdzie tylko patrol policji
Lustrując wszystko chodzi w skupieniu

Wyglądam jak bym czekał w niewiedzy
Oglądam tępo puste stragany
Mam suche usta jestem spragniony
Przekleństwa szepczę nerwem targany

Nagle zza rogu krzyczy kobieta
Stoi w asyście rosłego typa
Wsparty o limo spogląda na mnie
Bez uczuć wielki groźny bandyta

Uśmiech powraca na moje usta
Pędem się rzucam w lubej ramiona
Bez strachu mijam tego bandziora
Misza to nasza prywatna ochrona

Limo choć wielkie miejsca w nim mało
Pudła z butami w każdym zakątku
Torby kreacje przeróżne stroje
Czuć szał zakupów i brak rozsądku

Z uśmiechem pytam czy było miło
I czy kupiła wdzianko na plażę
Tam  chcę ją zabrać dzisiaj wieczorem
O niczym innym więcej nie marzę

Pedzimy miastem wprost do hotelu
Wzbijając kurz z arabskich ulic
Zamykam oczy i wyobrażam
Jak będę zaraz ślicznotkę tulić

Budzę się nagle cały spocony
W plecy wbijają ostre kamienie
Wszystko mnie piecze słońcem spalone
Po śnie zostało tylko pragnienie

Po mimo wszystko jestem na plaży
Tuż obok nawet leży ślicznotka
Niestety miejsce to plaża w Brighton
A ta dziewczyna to żona Piotrka

Tomasz Łopatecki
Foto net. (Kamienista plaża w Anglii)

POCZĄTEK I KONIEC (dualne życie)

Białe dobro
Czarne zło
W jednej parze
W życiu szło

Góra szczęścia
Padół łez
Tuż za nimi
Biegły też

Za dnia w słońcu
W nocy w mroku
Wciąż do przodu
Rok po roku

Raz z uśmiechem
Czasem w złości
W nienawiści
Lub w miłości

Upłynęło życie całe
Zamieniając cele w skałe
To co było nie powróci
To dla tego juz nie smuci

Narodziny to start drogi
Która zmęczy twoje nogi
Śmierć to koniec trudnej trasy
Tam czekają wieczne wczasy

Tomasz Lopatecki
Foto net.

SZKLANKA ŻYCIA

Odgłos kura niczym młotem
Kruszy spokój z wielkim grzmotem
Rozproszone snu okruchy
Ulatują jak te duchy
Śniła mi się woda czysta
Cudnie chłodna i przejrzysta
Dziewic kilka strzegło dzbana
W który była ona wlana
Na kolanach w słońcu stałem
O łyk wody je błagałem
Wokół pustka piach i skały
W tym bezmiarze ja struchlały
Język suchy w ustach kurz
"Dajcie wody, dajcie już!"
Krzykiem rządam już nie proszę
Nieco chwiejnie się podnoszę
Ruszam na nie jak w amoku
Pierzchły panny będąc w szoku
Dzban rozbity woda znika
Ogarnęła mnie panika
Wtedy kura okrzyk słyszę
Który przerwał martwą ciszę
Ulekniony patrzę w bok
Tętno zwalnia szybki krok
Szklanka wody na mnie czeka
Chociaż zdała by sie rzeka
Jednak ilość ta na kaca
W grono żywych mnie przywraca...😃

Tomasz Lopatecki
Foto net.

DAMSKI BIZNES

Pewna panna żądna wrażeń
Urządziła dom swych marzeń
Zamieszkała w nim z kochankiem
Zwanym we wsi Długim Jankiem

Dom był duży panna młoda
Pomyślała miejsca szkoda
Jeden facet to za mało
Jeszcze kilku by się zdało

Zaprosiła swoich fanów
Z nich wybrała kilku panów
Zalet mieli całe mnóstwo
Traktowali ją jak bóstwo

Korzystała jak się dało
Lecz kochankom wciąż za mało
Umęczona chuda blada
Leżąc w łóżku plan układa

Ciasno w domu się zrobiło
Odkąd ludzi tu przybylo
W każdym kącie facet kręci
Kusi szczypie torsem nęci

Nie wytrzymam choć to lubię
W przyjemnościach już się gubię
Woła wszystkich więc niewiasta
Po czym krzyczy głośno: 

Basta!!!
Za dużo wigoru
Macie panowie
Jest na to sposób
Powstał w mej głowie
Biznes otworzę
Tam się spełnicie
Spragnionym damom
Czas umilicie
Będziecie sprzątać
Prać i gotować
I znacznie więcej
Im ofiarować
Ja się wzbogacę
Majątek pomnożę
Z męskich gosposiów
Imperium stworzę!

Tak jak im rzekła tak też zrobiła
Śmiały plan wkrótce w życie wcieliła
Od teraz każda zamożna dama
W długie wieczory nie siedzi sama

Gospoś z agencji o pięknym ciele
W domu pomoże potrafi wiele
Ogród przystrzyże zmyje podłogi...

...gospodarzowi przyprawi rogi

Tomasz Łopatecki
Foto net.

MOC SŁOWA

Słowo pieści
Czasem rani
Chwali dobro
Lub zło gani

Bywa słodkie
Nęci błogo
Może zatruć
Życie trwogą

Raz jest darem
Leczy rany
Innym niszczy
Wszelkie plany

Twa intencja moc w nim budzi
Zarażając innych ludzi
To co dajesz to powraca
Siej więc dobro niech się zwraca

Tomasz Łopatecki
Foto net.

ZDOBYĆ WZGLĘDY

Dołożyłem starań wszelkich
Moc wysiłków nader wielkich
By zachwycić cud dziewczynę
Która wciąż ma chłodną minę

Twarz jej niczym skalny posąg
Na mój temat skrywa osąd
Nie wiem po co ta osłona
Czy mnie rada czy znudzona

Rozgryźć ją ogromna sztuka
Umysł wciąż rozwiązań szuka
Nawet gdy się do mnie śmieje
Szczerze nie wiem co się dzieje

Czy to ja tak bawić mogę
Czy łaskotał ktoś ją w nogę
Jak zaklęty wciąż próbuję
Może upór poskutkuje

Coś sie zmieni w sytuacji
Skłoni ją do negocjacji
Wtedy spojrzy na mnie wzrokiem
Nie będącym już wyrokiem

Da przekonać do uśmiechu
I okazję bym w pośpiechu
Czar swój rzucić mógł przebiegły
Ten którego wiedźmy strzegły

Nie oddały go bez walki
Dotąd czuję zapach siarki
Choć majątek zaprzedałem
To zaklęcie im wyrwałem

Dzięki niemu w myśl jej wkradnę
I sekrety wszelkie zgadnę
Runie cała tajemnica
Kamiennego jej oblicza

Dając obraz sytuacji
Wybawiając mnie z flustarcji
Zacznę działać w sposób znany
Nie koniecznie zbyt lubiany

Mając nad myślami władzę
Wizerunek swój ogładzę
Sprawię tak by sen mój śniła
Aby ze mną go przeżyła

Zacznę śnić bez ograniczeń
Wypełniając setki życzeń
Będę marzył bez oporów
Aż nabierze tych kolorów

Z namiętnością kojarzonych
Ciemnych różów i czerwonych
Gdy rumieńce ją pokryją
To wspomnienia w niej ożyją

Tego co jej radość sprawia
Czego rozum nie odmawia
Co pociąga i podnieca
Będę dla niej niczym świeca

Kusząc blaskiem wśród ciemności
Pełnej cieni niepewności
Tak zdobędę panny względy
Choć wciąż studzi me zapędy

Czas plan w końcu wdrożyć w życie
Będzie moja już o świcie
Jeśli coś się nie powiedzie
Resztę życia spędzę w biedzie

Tomasz Łopatecki
Foto net.

ZŁE EMOCJE

Wściekły niczym ranne zwierzę
Na świat cały pluję z krzykiem
Nie zważając w kogo mierzę
Tnę powietrze z dzikim rykiem

Słownym mieczem ścinam głowy
Wystawiając się na ciosy
W strachu pierzchły święte krowy
Zaufania depcząc kłosy

Bezsilnością napędzany
Ranię wszystkich bez wyjątku
W końcu padam wyczerpany
Parząc się we własnym wrzątku

Dałem upust swej agresji
Wielka ulgę teraz czuję
Choć niszczyłem z siłą bestii
To współczucia nie znajduję

Poprzez wybuch tej flustracji
Zrujnowałem swe oblicze
Żadnych pochwał lub owacji
W samotności teraz ryczę

Tomasz Łopatecki
Foto net.

ZŁĄCZENI (sonet angielski)

Gwieździstym traktem szybują myśli
Skrzydlatych marzeń wierni poddani
Pragnień ziszczenie które się wyśni
Gdy dzień się skryje za nocy drzwiami

Tonę w spokoju wtulony w ciszę
Czekam aż zbudzą zmysły uśpione
Są coraz bliżej niemal je słyszę
Spragniony uczuć zdążam w ich stronę

Niechaj mnie porwą w senne doliny
Wszystko co chcemy tam może się stać 
Błądząc wśród kwiatów nie czując winy
Zawsze szczęśliwi będziemy już trwać

Jeśli na jawie nie dane nam być
Nie chce się budzić od teraz chcę śnić...

Tomasz Lopatecki
Foto net.

CUDOWNY LEK

Mam cudowne wieści
Coś specjalnie dla tych
Których los nie pieści
Otóż to w niedzielę
Gdy w domu z nudów gniłem
Zupełnie przez przypadek
Wspaniały lek odkryłem!
Jako że was lubię
Pierwszym wam go zdradzę
Zanim tą formułę
Na rynek wyprowadzę 😃.
Jak wiemy..

Życie nie jest łatwe czasem
Bywa jak ta miska z kwasem
Którą wypić trzeba duszkiem
By nie chodzić z pustym brzuszkiem
Co rusz nowe to kłopoty
Przez przypadek lub z głupoty
Albo zdrowie wam wysiada
Wtedy znów się źle układa
Wszystkie wasze te bolączki
Można skrócić tak od rączki
Podążajcie tym przykładem
Ktory dam wam jako radę
Wszelkie nerwy i wirusy
Stresy grypy i tyfusy
Jednym lekiem da wyplenić
Trzeba tylko nawyk zmienić
Zamiast kawy o poranku
Niech was wita wódka w dzbanku
Nie żałujcie pijcie śmiało
Aby nieco was zawiało
Wtedy stres już macie w dupie
Zginą też bakterie w kupie
Później by poprawić skutki
Do obiadu szklanka wódki
Sił wam doda krzepiąc zmysły
Sprawi by kłopoty prysły
Między czasie do wieczora
Znajdzie się na piwko pora
A gdy siądziesz przy kolacji
Wódki kielich nada gracji
I uświetni wzniosłą chwilę
Tu napewno się nie mylę
Wszak ten trunek zbliża ludzi
Miłość w sercach wielką budzi
Gdy już w łożu złożysz ciało
Zgadnij co by się przydało
By śnić miło bez pobudki....?

Tak masz rację 😃... 

Wypij znów kieliszek wódki 😃!

Tomasz Łopatecki
Foto net.

KSIĘGA

Podejdź proszę moja miła,
niepotrzebnie się speszyłaś.
Podejdź bliżej, usiądź przy mnie.
Podaj dłonie, jakie zimne!

Daj je ogrzać, proszę... Daj,
będziesz chora, to nie maj.
Tak już lepiej, jak się czujesz?
Ach, ten uśmiech. Nim czarujesz.

Już tłumaczę, co też chciałem,
po co tutaj cię wezwałem.
Otóż, chciałbym coś przeczytać,
nie zamierzam o nic pytać.

Chciałbym poznać coś, co skrywasz.
Tak, ty w sobie tekst ukrywasz.
Uwięziony, jak w piwnicy,
kusi nutką tajemnicy.

Twoje oczy są, jak księga,
to w nich drzemie twa potęga.
Uśmiech, którym tak częstujesz,
nie oddaje, jak się czujesz.

Jest osłodą otoczenia,
kiepski humor w żart zamienia,
lecz to tylko są pozory,
wiem, że możesz czuć opory.

To zostanie między nami,
Nic nie zrobię ci słowami.
Twoje piękne duże oczy...
Widzę, jak w nich smutek broczy.

Żal wypełnia twe źrenice,
ból przekroczył już granicę,
której zapomnienie broni,
nic już przed nim cię nie chroni.

Widzę, teraz widzę wszystko,
piękna łąka i ognisko.
Zaufaniem zwą te błonie,
a na środku ufność płonie.

Nie, już nie płonie.
W mroku teraz wszystko tonie.
Ufność jeszcze tli niezdarnie,
bez niej wszystko skończy marnie.

Tylko zdrada jest tak podła,
jej trucizna świat ten zmogła.
Nieufności ciemne wody,
utopiły te ogrody.

Przyjaźń taki cios zadaje,
gdy nas krzywdzi nie udaje.
W żalu człowiek pogrążony,
nie jest zdolny do obrony.

Długo boli taka rana,
jest głęboka i szarpana,
gdy ją blizna szpetna skryje,
zaufanie kwiat odżyje.

Czasem rodzi się myśl w głowie,
ile bólu zniesie człowiek?
Ile łez wypłakać musi,
nim cierpienie go udusi?

Twój los nader był okrutny,
znowu wątek widzę smutny.
To kolejnych cierpień znamię,
które serce moje łamie.

Ślad jest inny prosta rana,
ta z miłością jest związana.
Cięcie czyste, chirurgiczne,
rzekłbym nawet pedantyczne.

Rana krwawi dość obficie,
lecz ją leczy szybko życie,
nienawiścią często broczy,
póki żalem łzawią oczy.

Ból potrafi mieszać zmysły,
głupie zradza -  też pomysły.
Czas te rany świetnie goi,
całe szczęście on nie stoi.

Ta jest świeża, pewnie boli,
więc nie pytam, nie przystoi.
Podnieś główkę, spójrz raz jeszcze.
Ach, znów przeszły po mnie dreszcze.

To nienawiść tam się skrywa,
żal powoli dogorywa.
Wyzbądź jej się, oczyść myśli,
niech twój umysł spokój wyśni.

Wiele żalu w sobie kryjesz,
lecz nie tylko po to żyjesz.
Tu w kącikach lśni współczucie,
bardzo piękne to uczucie.

Świadczy, że masz wielkie serce,
nie w skorupie czy w butelce,
lecz otwarte jest na ludzi,
stąd sympatię taką budzisz.

Jeszcze coś tam błyszczy w tyle,
tak napewno się nie mylę.
Teraz widzę to wyraźnie,
blask ten rusza wyobraźnię.

To jest wiara niezachwiana,
przez nadziei moc wspierana.
Wierzysz w dobro oraz miłość,
międzyludzką sprawiedliwość.

Obraz piękny kryją oczy,
pełen bólu, acz uroczy.
Ten kto ujrzeć go potrafi,
do twojego serca trafi.

Ile jeszcze mi umknęło, tego dzisiaj się nie dowiem.
Pozwól zbliżyć się do siebie, wtedy więcej ci opowiem...

Tomasz Łopatecki
Foto net.

LEP NA BABY

Napisałem zgrabne zdanie
By podrywać piękne panie
Za zadanie ono miało
Aby wzrok ich przykuwało

Słowa proste wręcz banalne
Nie są nawet oficjalne
Treścią skuszą damskie oko
W głowę wpadną im głęboko

Jestem ciekaw czy się uda
Czy to zdanie zdziała cuda
Czekam w ciszy na reakcję
Powtarzając afirmację

Mija kwadrans drugi trzeci
Na czekaniu czas mi leci
Po godzinie się poddałem
Dalszej akcji zaniechałem

Co zawiodło myślę sobie
Jaki błąd w tym zdaniu robię
Przecież wszystko tam współgrało
Zdanie krótkie i sens miało

Z nudów pocztę swą włączyłem
I się prawie przewróciłem
Maili płynie wartka rzeka
Dwieście  kobiet na mnie czeka

Pewnie teraz was ciekawi
Jakie zdanie tak je bawi
Otóż treść była gorąca
Chociaż nieco szokująca...

Tomasz Łopatecki

WŁASNĄ DROGĄ

Na uboczu skryty w mroku
Obserwuję jak przez życie
Tłum podąża krok po kroku
Po nierównej drogi płycie

Śledzę potok ludzkich tworów
Którym wpaja się zasady
Pozbawiając je kolorów
Niszcząc twórcze w nich pokłady

Ponad nimi siejąc grozę
Krążą podłe karne chwile
W piekło zmienią życia prozę
Temu kto zostanie w tyle

Wtem ktoś zrywa się w przekorze
Rytm zaburza walcząc z prądem
Ściąga z szyi swą obrożę
Myśl obnaża z własnym sądem

Przerwał łańcuch z norm utkany
Innych zasad chcąc przestrzegać
Woli spełnić swoje plany
Niż w kieracie w koło biegać

Oswobodził wolną wolę
Kierowany pragnieniami
Zagra swoją główną rolę
Właśnie o tym śnił nocami

Stanął obok dumny z siebie
Nowy rozdział teraz pisze
"Na tym brzegu przeszłość grzebię "
Z pasją krzycząc przerwał ciszę

W zrozumieniu kiwam głową
Gdy wskazuję mrok za nami
"Zaczynamy drogę nową
Nie ruszamy jednak sami"

Czerń faluje i ożywa
Ukazując ciał tysiące
Każde ciemny płaszcz przykrywa
Pod nim szaty złotem lśniące

Oni stali przed wyborem
Odważyli się na zmiany
W szarym swiecie są kolorem
Który będzie powielany

Będą celu drogowskazem
Na rozstaju krętej drogi
Upewniając swym obrazem
Gdzie spoczynek czeka błogi...

Jeśli pasja Ci przyświeca
Wyjdź przed szereg złam zasady
Wszak to ludzie je stworzyli
Wiec je ludzie mogą zgładzić
Jeśli musisz użyj szpady
Wszyscy wielcy tak robili
Bez ustannie prąc do przodu
Swe marzenia w czyn wcielili...

Tomasz Łopatecki
Foto net.