By wyprawić żonie święta
Musiał zgładzić dwa bydlęta
Jakby tego było mało
Karpia złapać się udało
Oprócz tego kilka leszczy
Jednak baba ciągle wrzeszczy
"To za mało za ubogo
W święta przecież ma być błogo
Jak tradycja nakazuje
Dań dwanaście się gotuje
Oprócz tego są dodatki
Smakołyki i sałatki"
Chłop się dwoi nawet troi
Gniewu żony bardzo boi
Przygotował potraw mnóstwo
Fryzjer zrobił z żony bóstwo
Gdy na czarnym nieboskłonie
Pierwsza gwiazda blado płonie
Do kolacji lubą prosi
Lecz ta śmiechem się zanosi
Zszokowana tym co widzi
Do pokoju wejść się wstydzi
Stół a jakże się ugina
Lecz nie jadła to jest wina
Karp na tacy łypie okiem
Leszczyk pływa w misce z sokiem
W barszczu widać świńskie uszy
A nad dzbankiem jabłko suszy
W gofrach widać ślad kapusty
Obok leży boczek tłusty
Śledź cebulą zasypany
Z głowy nawet nie obrany
A na środku przyzdobiona
Leży pieczeń przypalona
Widok iście jest komiczny
Choć miejscami dramatyczny
Mąż zdziwiony się rozgląda
Gdy wyjaśnień żona żąda
Wszakże potraw jest dwanaście
Karp się dusi teraz właśnie
Barszcz z uszami też gotowy
Stół przybrany kolorowy
Wszystko tak jak mu kazała
Więc dlaczego tak zdębiała???
Tomasz Łopatecki
Foto net.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz