Śmiechem głośnym ciszę witał
Mierząc wzrokiem czarną dziurę
Stał potężny niczym tytan
A przywdziany był w lwią skórę
Za nim jeńców szły tysiące
Potrząsając kajdanami
Przez pustynie rzeki rwące
Wędrowali tak latami
Parł do przodu bezustannie
Rządzą mordu w świat wiedziony
Zakochany w pięknej Annie
Lecz też przez nią odrzucony
Ukojenia szuka w walce
Rozkoszując jękiem grozy
Dzierżąc bastard oraz tarcze
Swą historię krwawą tworzy
Demon nad nim wściekły krąży
Porywając każdej nocy
Mroczny niczym stare wiązy
We łzach topi śmiałka oczy
Sen przekleństwo jego zmora
Przywołuje czas z przeszłości
Miażdżąc niczym młotem Thora
Szkielet zasad i wartości
Co noc znowu się odradza
By nad ranem konać w mękach
Ta upiorna myśli władza
Już nie leży w jego rękach
Miłość wielką siłą włada
Lecz nienawiść to potęga
Gdy pożywką podła zdrada
Poza wszelkie normy sięga
Zatruwając mężne serce
Obłęd w głowie sieje skrycie
Dusza kończy w poniewierce
By szaleństwu oddać życie...
Tomasz Łopatecki