piątek, 23 października 2015

Mój poranek

Wstałem o świcie bo praca mnie wzywa
Chociaż ciekawa już mnie nie porywa
W pieleszach najchętniej bym się gdzieś zakopał
A nie o brzasku czarną kawę żłopał
Przebudzenie wcale najmilsze nie było
Akurat piękne dziewczę mi się ślicznie  śniło
Trzymając za rękę do gaju ciągnęła
Tam z pewnością ochoczo by się mną zajęła
Coraz nachalniej za ramię mnie chwyta
Otwieram oczy.... zupełnie inna kobita
Coś wrzeszczy nad uchem że jestem spóźniony
Że do pracy pojadę znów nie ogolony
Oczy przecieram by sprawdzić co to jest za mara
Bliżej się przyglądam ... toż to moja stara
Gdzie jest ta laska co mnie tak rozpala
Przecież jak żywa była moja lala
Z nadzieją pełen wiary na boki spoglądam
Dziewicy ze snu przy sobie wciąż żądam
Na nic me krzyki i głośne marudzenie
Żona tylko z liścia rąbnęła mnie w ciemię
Na pięcie odwróciła i drzwiami trzasnęła
Lecz jak ta panna ze snu niestety nie zniknęła
Z drugiego pokoju jeszcze się wydziera
Że do spa w Hiltonie  jutro się wybiera
I że z tej okazji koszty jej pokrywam
Bo przecież po jedzeniu rzadko kiedy zmywam
Po takim wywodzie walki już nie chciałem
Szukania tej wyśnionej powoli zaprzestałem
Powstałem i tyłek w troki spiąłem
W ten oto sposób nowy dzień zacząłem... ;-)

1 komentarz: