Wieczór w objęcia kochanki me myśli popycha.
Nostalgia jej na imię, to ona za mną wzdycha.
Co noc żądny jej pieszczot do snu się układam,
W pełni się oddaję, umysłem nie władam.
Powracają chwil pięknych dzikie tabuny,Nostalgia jej na imię, to ona za mną wzdycha.
Co noc żądny jej pieszczot do snu się układam,
W pełni się oddaję, umysłem nie władam.
Już czuję ich ciepłym blaskiem bijące łuny.
Aż ciężko uwierzyć że tak dużo ich było,
W ich świetle me życie nowe znaczenie odkryło.
Bez cienia spraw przykrych i zmartwień natłoku,
Mój sens istnienia wychodzi z mroku.
Nabywam pewności że żyć się opłaca,
Pomimo chwil gorszych dobro zawsze powraca.
I najważniejsze w tym świetle się ukazuje,
Będąc przy najbliższych, radość im podarowuje...
Piękny , pozwala sie zastanowić nad życiem
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
OdpowiedzUsuńPięknie się kończy :-)
OdpowiedzUsuńChociaż tyle :-).
Usuń